Witam Was
Tak, tak, dobrze czytacie, nie będzie kartek, nie będzie nawet krzyżyków. Będzie mój debiut w mix mediach. A to za sprawą Justynki i kolejnej 22 już lekcji decoupage.
No cóż mogę powiedzieć, nie jest to moja ulubiona technika, nie potrafię "ciaprać" tak żeby to stanowiło jedną spójną całość. Ale ... zadanie zostało zadane więc trzeba je było odrobić, tym bardziej że nie odpuściłam ani jednej lekcji. Tak napisałam kilka dni temu.
Dziś powiem Wam, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie taki diabeł straszny ..... Efekt końcowy zaskoczył mnie samą, wyszło o 100 razy lepiej niż się spodziewałam. Ale nie wyprzedzając faktów zacznę od początku.
Do mediowania wybrałam sobie słoiczek po kawie z zamiarem przerobienia go na wazonik, bo mój dyżurny w pracy zbiłam w drobny mak.
Na początku pomalowałam dwa razy białą farba akrylową za pomocą gąbki, pociągnęłam cieniutką warstwą lakieru akrylowego, aby w razie nieudanych prób bezpiecznie zdjąć to co mi się nie spodoba.
Potem w ruch poszła gaza, którą starłam się zamaskować miejsce pod nakrętką, żeby nie było widać że to słoik jest.
Wśród tapet znalazłam kilka z takim fajnym tłocznym wzorem, wycięłam te elementy i przykleiłam do słoiczka zamiast pasty strukturalnej i szablonów. Nie miałam mikro kulek ale miałam takie trochę większe, kuleczki styropianowe 4-5 mm średnicy, ponaklejałam bez ładu i składu. Na górę słoiczka przykleiłam pasek gipiury, dostany ostatnio od Bożenki. Na końcu kwiatki sztuczne odzyskane z jakiegoś mini bukiecika, oraz różyczki i kabaszon z masy fimo, które kiedyś dostałam od Anity. No i powstało takie coś, bez ładu i składu. Byłam przerażona tą pstrokacizną.
Złapałam gesso i zamalowałam wszystko na biało, przy czym kwiatki tak tylko maznęłam niedokładnie.
A potem odłożyłam, bo nie mogłam się zdecydować na jaki kolor mam to pociaprać . Poza tym normalnie się bałam tego wazonika, a właściwie tego co może z niego powstać. Zrobiłam więc świeczniki z poprzedniego posta, po kolejnym dniu doszłam do wniosku że nie będzie mnie kurcze stresował jakiś głupi wazonik, w razie czego wywalę do kosza i światła dziennego nie zobaczy.
Zdecydowałam się w końcu na kolory wiosny: żółty, zielony i niebieski. Nie miałam mgiełek więc zrobiłam sobie sama z rozcieńczonych farbek akrylowych z lidla.
Kiedyś taki sposób podawała Marta Borowska . Buteleczki z atomizerem zakupiłam dawno temu za grosze na Allegro. Tak wyglądały moje mgiełki własnej produkcji.
No to wsadziłam słoik do kartonowego pudełka , że sobie nie upaprać połowy pokoju, i zaczęłam pryskać.
Oczy robiły mi się coraz większe bo szczerze powiem, że takiego efektu się nie spodziewałam.
Kładę uszy po sobie i przepraszam Wszystkich za moje marudzenie. Z pełnym przekonaniem mówię, że efekt mnie zadowolił w 100%.
No może jedynie z tej drugiej strony wazonika jest za dużo zielonego, mógł być przełamany żółtym.
Wiem że większość z Was nie lakieruje mediowych prac, ale u mnie to wazonik który na pewno będzie miał styczność z wodą, zabezpieczyłam go jedną warstwą lakieru akrylowego.
Nie wiem czy jeszcze kiedyś wrócę do mediowania, teraz już tak pewna tego nie jestem.
Na dziś tyle, pojawię się jeszcze w marcu z ostatnimi dwoma kartkami na zabawę u Hubki.
Znowu się nagadałam, więc wybaczcie kolejnego tasiemca :-)
Pozdrawiam Wszystkich i życzę pięknej słonecznej pogody.