Strony

sobota, 30 maja 2015

Haft w wydaniu mini

Witam Was 

Dziś wpadam dosłownie na momencik bo w zasadzie siedzę już na walizce . 
Do pokazania wiele nie mam , bo po powrocie do pracy jakoś mi się doba skurczyła, a do tego jeszcze moje córka zadbała o to żeby się mamusi nie nudziło, nawet nad morzem :-)
To moje dziecko jest kopalnią pomysłów i spokojnie na D.. nie usiedzi, hehehe ciekawe po kim to ma ??

Po karteczkach komunijnych w ilości sztuk 16 przyszła kolej na następne. Tym razem zostałam poproszona do przygotowanie półproduktów do wykonania kartek z okazji Dnia Matki, który w klasie moje córki będzie obchodzony  9 czerwca. Kartki do kupy maja posklejać dzieci . Dwa wieczory spędziłam przy big shocie wycinają bazy, stempelki , tudzież inne scrapki do produkcji tych kartek. Ale.. nie może być tak prosto bo głównym elementem kartek mają być kwiatki wyszyte krzyżykami. Za dobrze mi poszły kartki komunijne to teraz mam za swoje :-).
Odłożyłam robótki inne i od kilku dni wyszywam kwiatuszki. Hafty są malusie, wielkości 5 - 8 cm . Niby nic, ale czasu schodzi trochę. 
Spoko mam zajęcie na cały urlop. 

Ale w związku z tym że ja nie cierpię odpoczywać nic nie robiąc to nawet się cieszę, tym bardziej, że ostatnio bardzo polubiłam to krzyżykowanie. Co ciekawe jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie jak można haftować bez linii siatki , a teraz sama już haftuję na czystej kanwie. Czyli potwierdza się, że trening to podstawa!!
Poniżej kilka już wyszytych kwiatuszków 





brakuje jeszcze tak z 15 sztuk :-(


A poniżej moja propozycja na karteczkę, tylko tak poskładana bez klejenia  dla próby.



I pozostając jeszcze w temacie haftu postanowiłam podzielić się z Wami wzorkami . Założyłam kolejną stronkę na moim blogu , gdzie będę wrzucać różne wzory  do haftu krzyżykowego, może komuś coś się przyda, to się częstujcie :-).

Pozdrawiam wszystkich cieplutko.




wtorek, 26 maja 2015

Transfer raz jeszcze

Witam Was
U mnie od kilku dni paskudna pogoda, zimno, szaro, buro i deszczowo. Zastanawiam się nawet czy nie odpalić ogrzewania bo nawet w domu jest nieprzyjemnie.
Powrót do pracy w miarę bezboleśnie, jedynie problem z rannym wstawaniem :-)
Do końca  maja zostało jeszcze kilka dni więc  jeszcze dwie prace na  3 lekcję nauki decou u Reni TU


Próbowałam transferu na materiał,  ale jakoś nic konkretnego w tym temacie nie powstało. Zdecydowanie najlepiej wychodzi mi na Nitro ale, że nie miałam potrzeby  na konkretną pracę to też był to raczej taki trening.
Powstał za to drugi zegar metodą transferów wydruków przy pomocy medium  - rozpisywać się nie będę, bo wszystko już napisałam przy okazji poprzedniego zegara o TU .
Jak ktoś ma ochotę na taki zegar to specjalistka od zegarów Aldonka udostępniła na swoim blogu przepiękne tarcze, jak ktoś ma ochotę to zapraszam TU
Ja się już poczęstowałam i na 100% jeszcze nie jeden zegar powstanie.
A mój kolejny  prezentuje się tak -  zrobiłam mu nawet kilka zdjęć plenerowych, jeszcze kiedyś jak świeciło słoneczko. 









I druga moja dzisiejsza praca, do pięknych co prawda nie należy, ale pokarzę Wam bo to kolejne doświadczenie dla mnie, a dla Was nauka czego nie należy robić :-). Może trochę wyjdę przed szereg bo oprócz transferu będzie na niej coś jeszcze, ale mam nadzieję, że Renia z Justynką się nie pogniewają.

 Kiedyś przy okazji jakiś zakupów decou dostałam w gratisie taką zwykłą podkładkę z płyty MDF . Czasem potrzebuję taką podkładkę do moich prac, jak kleję np kartki.
Postanowiłam na niej potrenować nieszczęsne spękania, z którymi miałam problem na konwaliowym pudełeczku. 
Przy okazji sprawdziłam transfer na medium i na zwykły klej wikol. Powiem Wam, że różnica jest niewielka,  tak samo idealnie  przenosi się  klejem jak i medium.
Na pierwszym zdjęciu transfer medium, na drugim transfer klejem 




Mała uwaga w kwestii lustrzanego odbicia. Czasem jak korzystamy z gotowych grafik z internetu w momencie odwracania w lustrzanym odbiciu pojawia nam się takie jasno popielate tło. Trzeba wtedy albo  wyciąć grafikę z jak najmniejszą obwódką, lub smarować klejem tylko samą grafikę, inaczej odbije nam się ta szara ramka razem z grafiką co widać na mojej pracy.



Jak pisałam już w poprzednim poście przy spękaniach jednoskładnikowych z użyciem medium druga warstwa farby powinna być dość rzadka i  kładziona dość gęsto, inaczej zanim popęka to wyschnie i nici ze spękań. Jak dla mnie idealna i sprawdzona jest tu EKO Śnieżka ze zwykłego sklepu budowlanego w kolorze  białym lub po dodaniu  pigmentu w dowolnym kolorze.

Pamiętamy że medium do spękań kładziemy zawsze w jednym kierunku, suchym pędzlem i dość grubą warstwę.  W zależności od tego jak położymy druga warstwę farby , otrzymamy różne spękania. Jeżeli pomalujemy w tym sam kierunku co medium spękania wyglądają tak 



Jeżeli druga farba  będzie kładziona prostopadle w stosunku do medium spękania wyglądają tak 



I pamiętamy że nie należy poprawiać raz położonej farby, bo ścieramy sobie medium i mamy taki brzydki efekt.



Podobno doskonałym, zamiennikiem dla medium jest żółtko jaja, ale tu się nie wypowiadam bo nie sprawdzałam .
Się pewnie zastananwiacie jak można wiedząc to wszystko spaprać sobie pracę. Ano można bo wiadomo teoria bez praktyki jest diabła warta - najlepiej sie uczymy na własnych błędach :-)

I to chyba na dzisiaj tyle, jeżeli chodzi o rękodzieło .

Z okazji Dnia Matki zapraszam Was jeszcze na przepyszne ciasto dla leniwych i zapracowanych.  



Najdłuższa czynność przy jego przygotowaniu to obranie i pokrojenie jabłek, reszta to pikuś.  Udaje się zawsze a smak to przysłowiowe niebo w gębie, dawno już nie jadłam niczego tak dobrego. Po przepis zapraszam Was na bloga Bożenki TUTAJ

Nie wiem czy uda  mi się jeszcze coś Wam pokazać do końca tygodnia, ale  jak by nie ,to pojawię się dopiero 8 czerwca. Długi weekend z Bożym Ciałem spędzam w moim ulubionym pensjonacie RELAX  w Mielnie.



Pozdrawiam Wszystkich i do następnego ...









czwartek, 21 maja 2015

Konwaliowe pudełeczko po przejściach

Witam Was 

Na początku chciałam Wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze zostawione pod moimi wstążeczkowymi serduszkami. Nie uważam żeby to było dzieło sztuki, są na nim tylko najprostsze różyczki i trochę supełków. Ot podstawy haftu wstążeczkowego. Ja jestem zadowolona ze swojej pracy aczkolwiek miała ona wyglądać nieco inaczej . Ale jak to czasem bywa w praniu wyszło inaczej. Stwierdzam, że owszem haft wstążeczkowy mi się podoba, ale nie porwał mnie tak jak decoupage. Myślę więc, że nie będzie to u mnie technika wiodąca. Mam ochotę spróbować go jeszcze  do kartek, więc pewnie coś jeszcze w tej technice powstanie .

A dziś wracam do mojego decoupage. Będzie pudełeczko, tym razem z motywem  konwalii a to za sprawą Agatki, u której w maju królują konwalie właśnie  TU


Zastanawiacie się pewnie dlaczego napisałam w tytule, że pudełeczko jest po przejściach. Bo jest jakieś pechowe. Od początku mi się w nim nic nie udawało. Pomalowałam je najpierw  na zielono, chciałam na nim zrobić spękania jednoskładnikowe. Niestety nic mi z nich nie wyszło i za diabla nie wiedziałam czemu - teraz już wiem - druga warstwa białej farby była za cienka i zanim zdążyła popękać to wyschła :-).  To postanowiłam zamalować na biało i zrobić przecierki na brzegach, których jeszcze nigdy nie robiłam. Niestety musiałam jeszcze dołożyć pseudocieniowania, bo biała farba nie pokryła mi dobrze tych zieleni, które były na dole. Wyszło  w sumie średnio, ale jakieś tam doświadczenie przy tej pracy zdobyłam. Ale za to mój nowy pędzel spisał się wyśmienicie. 
No to już Wam nie marudzę , obejrzyjcie sobie to pudełeczko.






A tu już te niby przecierki :-). 


A zapomniałam dodać, żeby zamaskować wszystkie niedociągnięcia na koniec sobie jeszcze zrobiłam zielone kropeczki. Jednym słowem pudełeczko szkoleniowe. 
I żeby nie było ja nie narzekam na efekty wręcz przeciwnie jestem zadowolona bo znowu się czegoś nowego nauczyłam. 

Kończy się pomału moja wolność od poniedziałku wracam do pracy. Kolanko co prawda się nie do końca zgina ale do siedzenia za biurkiem nie musi. 
Jedyny problem taki, że na fotelu z podwiniętymi nogami nie usiądę, a mój ortopeda stwierdził, że to nie jest wynik kontuzji tylko PESEL. 
 I tym optymistycznym akcentem, kończę na dziś. Pozdrawiam Wszystkich i życzę Wam słoneczka. 

 Do następnego 



niedziela, 17 maja 2015

Ecru w wydaniu ślubnym

Witam Was

Tytuł mówi sam za siebie. Dzisiaj z małym poślizgiem czasowym będzie moja praca na majowy kolorek. Piszę że z  poślizgiem bo z reguły udawało mi się załapać do pierwszej 20 -tki prac a tu już ich jest 45.  No ale tak to już u mnie bywa. Najpierw ciężkie myślenie, sto pomysłów na minutę, a jak  już się w końcu zdecyduję to zawsze se wymyślę coś praco i czaso-chłonnego. 

To na początek banerek majowej zabawy i jak by był jeszcze w świecie blogowym ktoś kto nie wie o co chodzi to kliknięta fotka przeniesie Was do szczegółów. 


To zacznę od obowiązków.  Lubię kolor ecru i wszelkie jego odcienie. Mam w szefie trochę garderoby w tym kolorze, buty, jakieś torebki. Latem to jeden z moich ulubionych kolorów w garderobie, drugim jest miętowy.  W domu lubię obrusy i serwetki w tym kolorze, jedynie czego nie toleruję to firanek.

Danusia zapytała również jakie widzimy plusy i minusy zabawy w kolorki. 
Chciałam tu bardzo wymyślać co by być oryginalna, ale co to można więcej napisać jak 45 osób przede mną już wszystko napisało, więc mogę jedynie powtórzyć :
Minusów jak dla mnie nie ma i chyba dla innych też ich nie ma bo inaczej nie byłoby tylu chętnych do zabawy prawie setka, a czasem i więcej co miesiąc mówi sama za siebie. W zasadzie widzę jeden minus - ograniczoną liczbę kolorów - co oznacza, że pewnie już niedługo zakończy się ta zabawa. Aczkolwiek znając Szefową to pewnie wymyśli jakąś nową zabawę równie fajną. 
Plusy - na same plusy. Przede wszystkim jest to ogromna promocja blogów. Gdyby nie zabawa do wielu blogów w życiu bym nie trafiła. Zabawa wyzwala w nas niesamowite pomysły i kreatywność. Śmiem twierdzić, że spora część prac nigdy  by nie powstała, bo mało komu przyszłyby do głowy takie  połączenia kolorystyczne - czasem z pozoru wcale do siebie nie pasujące. Ja nie odpuściłam ani jednego koloru, tak jak nie odpuściłam ani jednego wyzwania siódemkowego (poprzedniej zabawy cyklicznej u Danusi ). A dzięki nim właśnie poznałam kilka bardzo fajnych osób, z którymi utrzymuję nie tylko blogową znajomość. I za to wszystko jak i za ogrom pracy jaki wkładasz w tą zabawę Danusiu dziękuję Ci pięknie !!! 

Hehehe ale  mi wstęp wyszedł  a Wam już pewnie gule skaczą, że tak przynudzam :-). To lecim dalej ...

Jak pewnie większość z Was sobie przypomina, zostałam poproszona o uszycie welonów na weselny alkohol. Idzie mi to trochę opornie ale w zasadzie mam już kilka sztuk całkiem gotowych i przygotowane wszystkie części składowe, pozostało je połączyć. I tak sobie myślałam, że głupio będzie to przekazać jak worek kartofli w reklamówce. Doszłam do wniosku że przydałoby się do tego jakieś ozdobne pudełeczko. 
I takie też zmajstrowałam. Myślę, że po przełożeniu  zawartości na butelki może posłużyć np. na ślubne kartki, które gdzieś trzeba schować.
 Za bazę posłużyło mi pudełko po butach które zostało oklejone papierem w ślubny wzorek. A że papier był w większości w  różnych odcieniach ecru to postanowiłam moje pudełeczko zgłosić do zabawy majowej. No to  zobaczcie jak tym razem poradziłam sobie z tematem.




I co jak myślicie, Stefan łyknie takie pudełko ??  
Jakoś w tym miesiącu większość prac nawiązuję do I komunii to może i takie ślubne pudełeczko zostanie przyjęte ???

No.... jak bym była na miejscu Stefana to bym się obraziła za taką pracę :-). No bo gdzie tu niby ta praco i czaso-chłonność ???  A nie jesteście ciekawe dlaczego nie ma ani jednego zdjęcia zamkniętego pudełka?  No właśnie nie ma bo, na tym wieczku jest właśnie efekt kilku wieczorów mojej pracy i to wieczko właśnie jest ozdobą całego pudełka. A  na wieczku jest mój drugi w życiu haft wstążeczkowy.  Jest na nim 29 różyczek wyhaftowanych w kształcie dwóch złączonych serduszek. Wstążeczki 12 mm w dwóch odcieniach ecru. Dodatkowo ozdobna biało - beżowa tasiemka w kwiatuszki i koronka ecru po bokach. 
Hehehe - przyznać się kto dojechał do tego miejsca  bez przewijania myszką do zdjęć ??





Stefanku mój drogi to jest  dla Ciebie 









I tradycyjnie kolaż 


Powiem Wam, że ten materiał, którym byłam zachwycona po zakupie  nie do końca jest dobry. Jednak ma zbyt luźny splot i trzeba bardzo ostrożnie haftować bo robią się dziury i się zaciąga. Poza tym nie wyobrażam sobie haftowania ostrą igłą, chyba bym miała wszystkie palce dziurawe. Ktoś może powie co tam takie różyczki ... ale jak ich trzeba wyhaftować 29 to się trzeba trochę tą igłą namachać. O dziwo wcale mnie nie bolą palce tym razem przeciągało mi się idealnie, ale to chyba ten luźno tkany materiał sprawił.
Ogólnie stwierdzam, że sam haft wstążeczkowy mi się podoba, ale chyba nie będę mistrzem w tej technice. Brakuje mi tego czegoś... co sprawia że obrazek jest dopracowany, rozplanowany  i dopieszczony. Nie jest sztuką haftować na gotowych wzorach. Trzeba mieć trochę zmysłu artystycznego, który pozwoli łatwo i przyjemnie stworzyć niepowtarzalne kompozycje. A mnie do florystki daleko niestety. 
Dobra koniec marudzenia bo co poniektórym się już chyba kawa skończyła w kubeczku.
 Idę poczęstować Stefana. 

Pozdrawiam wszystkich słonecznie i cieplutko i życzę Wam udanego tygodnia. 








środa, 13 maja 2015

Świeczniki z efektem płótna

Witam Was

Coś ostatnio mnie tu trochę mniej mimo, że jestem na chorobowym. Ale wiadomo wiosna rządzi się swoimi prawami, w domku normalne prace też trzeba wykonać. Do tego rehabilitacja i zdalne wykonywanie pracy zawodowej - na robótki zostaje wieczór i noc. A więc standardowo jak i u wszystkich chroniczny brak czasu. 
Na dodatek wczoraj skasowałam sobie prawie całego napisanego już posta. Nacisnęłam jakąś kombinację klawiszy i wszystko poleciało w kosmos. Nie chcielibyście słyszeć tej wiązanki jaka poleciała. 

Zanim przejdę do głównego tematu dla Was kilka rozweselaczy na temat gospodyni domowej - to tak w nawiązaniu do braku czasu :-)




A dzisiaj jak w temacie pokażę znowu świeczniki - coś ostatnio dawno ich nie było :-)

Jak wiecie Renia z Justynką prowadzą naukę decuo. Na pierwszej lekcji TU uczyliśmy się klejenia na żelazko , a na drugiej TU tematem był efekt płótna, który bardzo mi się spodobał.  Postanowiłam połączyć obie lekcje i spróbować klejenia żelazkiem na wcześniej przyklejoną gazę. Ciekawa też byłam jak będzie ten efekt wyglądał na ciemnym tle. Moje świecznik zawsze kleję żelazkiem , pozostało poszukać tylko ciemnej serwetki. To żeby Was nie trzymać w napięciu zdjęcia gotowej pracy. 

efekt płótna w decou



Powiem , że test nie do końca udany. Żelazkiem na gazę kleiło się  średnio,  tylko w niektórych miejscach się złapało. Ale to chyba wynik tego że cały klej był pod gazą. Nie chciałam jej malować ponownie po wyschnięciu bo im więcej warstw się na gazę nakłada tym efekt płótna mniej wyraźny.  A więc skończyło się na tym, że doklejałam serwetkę lakierem.
Efekt końcowy mnie jednak  zadowolił, płótno jest :-) 



Tym razem górę i dół klocków pomalowałam ciemną lakierobejcą. 


I jeszcze jedna fotka na moim balkonie 



A na zakończenie chciałam Wam się jeszcze do czegoś przyznać, może dzięki temu niektóre z Was skorzystają z mojego doświadczenia, albo może się okaże że to znowu tylko ja jestem taką blondynką :-)

Otóż jakiś czas temu w Lidlu był taki zestaw trzech lakierów do decou ( na drewno, tkaninę i porcelanę) a do nich w gratisie pędzel do decou. Kupiłam sobie oczywiście , ale jakoś nie było okazji sprawdzić tego pędzla. Zawsze używałam pędzli z marketu budowlanego lub sklepu papierniczego, bo szkoda mi było kasy na takie pędzle do decou - są dość drogie ok. 15 - 25 zł za sztukę. Ale jak dostałam go w gratisie to spróbowałam przy okazji tych świeczników. I przeżyłam prawdziwy szok. To jest jak niebo i ziemia. Ile ja zmarnowałam serwetek bo mi się podarły podczas klejenia, i nie mogłam się nadziwić jak na filmikach, które oglądałam  tak świetnie szło klejenie. A tu proszę to tylko, albo aż PĘDZEL. Więc dziewczyny moja rada, do decou zamienniki jak najbardziej tak, ale w pędzel trzeba zainwestować bezwzględnie. Zaraz wywalam moje stare, bo oczywiście już sobie dokupiłam nowe :-)

I na dzisiaj tyle, chciałam Wam jeszcze serdecznie podziękować za liczne komentarze pod moim zegarem transferowym. Tak mnie wciągnęło, że mam już zrobiony kolejny :-)

Życzę Wam ciepłej zimnej Zośki  co by Wam roślinki nie pomarzły. 
Pozdrawiam serdecznie stałych jak i nowych Obserwatorów .