Witam Was po weekendzie majowym
Miałam tego posta nie pisać , ale doszłam do wniosku , że po prostu kto będzie chciał to sobie przeczyta, a kto nie będzie miał ochoty na wirtualną wycieczkę po Zakopanem po prostu go ominie .
Weekend majowy spędzałam w Zakopanem. Powiem tak pierwszy i ostatni raz Zakopane w długi weekend !!!!!!!
Ode mnie do Zakopanego jest ok. 260 km. W normalnych warunkach jedziemy ok 3,5 do 4 godz. Podróż tam 1 maja zajęła nam 6 godz. Podróż powrotna 4 maja ponad 8 godz. W samym Zakopanem ludzi tyle, że nigdzie się przejść swobodnie nie dało. Do tego pogoda była tylko w czwartek 1 i w piątek 2 maja do południa. Poza tym lało non stop, było zimno i momentami padał śnieg. Co nie znaczy że siedzieliśmy w pensjonacie :-).
Całe szczęście, że było ogrzewanie włączone i było się gdzie suszyć.
Całe szczęście, że było ogrzewanie włączone i było się gdzie suszyć.
Jeden plus był : wyspałam się za wszystkie czasy i odpoczęłam od komputera bo był problem z internetem.
Dla chętnych polecam super pensjonat , my byliśmy w nim już po raz trzeci. Do PKS-u , PKP i przystanku busów dosłownie 2 min, do Krupówek ok 10 -15 min spacerkiem. Do tego przystępne ceny, dobre warunki , super jedzonko za niewygórowaną cenę - zestaw śniadaniowy 10 zł, obiad - danie dnia za 18 zł - dużo nawet faceci spoko się najedli. Pensjonat nazywa się Brzoza Tu szczegóły.
Dobra tyle tytułem wstępu, zapraszam na małą wycieczkę i kilka zdjęć. Pierwszy dzień po przyjeździe były tylko Krzeptówki - raptem 4 km od pensjonatu - oczywiście na nogach.
Po drodze dostałam ataku śmiechu mijając pewien sklep z weekendową ofertą promocyjną , nie mogłam się powstrzymać , żeby nie zrobić zdjęcia
A tu już cel pierwszego dnia : Krzeptówki i Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej , wybudowane jako votum za ocalenie życia papieża Jana Pawła II po zamachu z 13 maja 1981.
Drugiego dnia wybraliśmy się do Doliny Chochołowskiej. Dzień rozpoczął się słonecznie, ale słoneczko było bardzo krótko. Gdzieś w połowie drogi do schroniska ( ok. 7 km w jedną stronę ) zaczął padać deszcz i z krótką półgodzinną przerwą padał aż do wieczora. Ale w chwilach przebłysku słońca udało mi się cyknąć kilka fotek
Dzień trzeci czyli 3 maja był paskudny - od rana lało jak z cebra. Trasa była z pansjonatu do Kuźnic pod wyciąg na Kasprowy Wierch - pieszo jakieś 4 km, następnie do schroniska na Kalatówkach 1,5 km z Kalatówek do schroniska na Hali Kondratowej 2,2 km i powrót tą samą trasą, z tym że z Kuźnic to już wracaliśmy busem . Całą drogą lało i mam z tej trasy tylko dwa zdjęcia jak padał śnieg pod schroniskiem na Kalatówkach
Podliczyłam te km z weekendu jakie wydeptałam na własnych nogach i sama jestem zdziwona , że było ich aż tyle - 35 doliczając jeszcze dwa razy spacer po Krupówkach.
I na tym koniec wycieczki do Zakopanego.
Muszę się jeszcze pochwalić prezentem jaki dostałam od Szymki z bloga KLIK a przy okazji zapraszam Was do niej na małe Candy.
Szymciu ślicznie Ci dziękuję za super prezenty: papier do decocu, serwetki, szydełkowe kwiatki, stokrotki i fajowskie guziczki, cekiny i dżety!!!!
No i już całkiem na zakończenie witam wśród moich Obserwatorów
Nitus z bloga http://nitusiek.blogspot.com/
Ale Was znowu wymęczyłam , sorki :-)))))
Pozdawiam Was ciepło, następny post będzie o ramce jak tylko uda mi się ją w końcu skończyć.
Nio Aniulka Moja Ja to czekalam na tego posta ! Juz nie moglam sie doczekac jak podzielisz sie realcjami z Zakopanego. Dziekuje Ci za te zdjecia ! Sa cudowne!. Ja bylam w Zakopanym az 9 lat temu i bardzo pragne tam wrocic. Ale i bedac w Polsce na urlopie rowniez mam okropny kawal drogi .... Szkoda , ze padal deszcz, ale jak to sie mowi 'z cukru nie jestesmy ' . Mowil tak tez Karol Wojtyla tak dla ciekawostki hihi. Cudne gory.. jak dla mnie najpiekniejsze jakie w zyciu widzialam. Jak pamietam Zakopane tak wlasnie to wszytsko wygladalo. Tez bylam wtedy pamietam w pore dosc zimna i czesto padal deszcze ale jednak nikomu z nas to nie przeszkadzalo bo widok byl nie do zapomnienia.35 km to niezle wyciagnelas, ale w sumie jak sie ma takie aktrakcje z widokami to sie zapomina o tym ze wciaz sie maszeruje. Jakos czlowiek idzie dalej. A sniegu to bym sie nie spodziewala. Dla mnie byloby to pewna atrakcja bo sniegu juz dawno nie widzialam na oczy hihih. Cudowne te zdjecia, naprawde Aniulka az nie moge sie napatrzec. Mimo , ze powrot mialas dlugi to i tak sie domysalalm ze wypad byl tego warto, sadzac po zdjeciach i miejscu gdzie jedliscie i spedzaliscie noc to jak ulal. Cudownie! Ciesze sie ze prezenciki doszly, ale to juz w mailu napisalam. Dziekuje za wspomnienie jest mi niezmiernie milo kochaniutka. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńDaaaawno nie byłam w Zakopanem, choć mam bliżej od Ciebie:) za dużo tam ludzi jak dla mnie
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia pooglądać jest zawsze bardzo miło:)
pozdrawiam cieplutko:)
mimo pogody i tak bym chciała tam pojechać , bo bylam aż dwa lata temu , a przecież mam bliżej pozdrawiam / u mnie dziś -1/
OdpowiedzUsuńTaka się już u nas zrobiła moda, że cały naród jedzie do Zakopanego. Ja odpuściłam już dawno, za dużo życia spędziłam na zakopiance w korkach. Ale rzeczywiście miejsce jest magiczne, szkoda tylko, że pogoda Wam nie dopisała. Świetne zdjęcia Aniu! Uśmiałam się z tej oferty promocyjnej - trzy niezbędniki na długi weekend!!! Buziaki!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i jak duużo wędrowania.
OdpowiedzUsuńJa w weekend byłam pierwszy i chyba ostatni raz w Zakopanem. Po prostu "zaliczyłam" Zakopane ;-)
Aniu kochana, a ja chętnie poczytałam Twój post. Dla Ciebie odpoczynek od internetu dla nas taka odskocznia od papierów, dziurkaczy, serwetek i wszelkiego rękodzieła :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej się cieszę, że mogę obejrzeć te zdjęcia, bo ja w Zakopanym ostatnio byłam ze ćwierć wieku temu i jakoś nigdy nie mam jak tam znów pojechać. Szkoda tylko, że akurat pogoda była taka a nie lepsza. ale myślę że i tak warto było, prawda?
A zdjęcie z promocjami, to dla mnie zdjęcie roku :)
Miłego dnia Ci Anulka życzę.
Ja z moim mężem mamy swoja rocznice zwiazku 13 sierpnia i wtedy też jest dlugi weekend bo jest 14 go święto i kiedys chcielismy wybrac sie do Zakopca pociagiem zeby po swietowac, ale odpuscilismy jak po kilkunastu telefonach nie bylo nigdzie wolnych miejsc wiec uznalismy ze w swieta gdzie wszyscy maja wolne niema co wybierac sie w celu odpoczynku i zwiedzania w jakies znane miejsce ze wzgledu na tłok
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Pozdrawiam :)
Oj Anulko moja złota,co tam deszcz i pogoda ,skoro i tak łaziłaś po górach .Sama nie byłam wieki w Zakopcu więc z przyjemnością poczytałam ,pooglądałam Twoją relację i na jakiś czas powinno mi to starczyć.Pewnie,że bym się tam wybrała,ale może nie w jakieś okresy wolne i świąteczne, tylko tak z marszu ,kiedy mniej ludzi i nie ma problemów kwaterunkowych.
OdpowiedzUsuńAniu Ty nie patrz na minusy tego wyjazdu w postaci korków na drodze i deszczowej pogody,Ty powinnaś być dumna z tych kilometrów przebytych w takich kiepskich warunkach.A ile przy tym kalorii spaliłaś, toć to się tylko cieszyć i wspominać z radością .
Buziaki ,lecę dalej nadrabiać zaległości blogowo-komentatorskie:)
faktycznie pogoda Was nie rozpieszczała, ale Zakopane ma jednak sporo uroku. Szkoda tylko, że najczęściej też aura mi niekoniecznie tam dopisuje. Najgorsza droga w korkach, ale coś za coś- pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takiej wycieczki, tylko troszkę szkoda, że pogoda nie dopisała ;) i dzięki za fotki - zawsze przyjemnie popatrzeć na piękne widoki...
OdpowiedzUsuńAniu droga piękne tereny cieszę się razem z tobą ze wypoczęłaś i jesteś zadowolona biegnę do Szymki bo nie wiem jak ja przeoczyłam u niej candy - chyba przez to FB - hihihi - prezenty śliczne dostałaś - przydasi nigdy za wiele zawsze wszystko się potrzebne - buziaki slę ogromniaste Marii
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka pomimo pogody. Ciesz się że nie było gorzej, bo mogłaś się wybrać jak my kiedyś, spakowani na letniaka, bo upały były, w Zakopcu zrobiliśmy fotki pod znakiem w śniegu po pas i wróciliśmy do domu :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka Aniu - fajne fotki - dzięki bo dawno tam nie byłam !
OdpowiedzUsuńUdaną miałaś majówkę:) Tak myślę. My chcieliśmy wybrać się nad morze, ale nie wyszło :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Uwielbiam Zakopane i Tatry, a tłok i ludzie....no cóż......z pogodą też się nie wygra ale widzę, że Ty świetnie sobie poradziłaś i super czas spędziłaś:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, nie byłam w Zakopanem więc chętnie oglądałam zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTak tęsknie za górami... :) może już za niedługo uda się wrócić choć na chwilę :) świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKocham góry, one są piękne nawet przy niesprzyjającej pogodzie :)
OdpowiedzUsuń