Witam Was
Jak w tytule jest czekolada , to wiadomo już czego będzie dotyczył dzisiejszy post.
To wrzucam jeszcze banerek, żeby już nie było wątpliwości .
Dziś będzie o carvingu czekoladowym na drugą część zabawy w kolorki u Danusi .
Dla przypomnienia zasad TU znajdziecie szczegóły.
Miałam wielkie postanowienie, że tym razem nie
wystąpię w tej drugiej części, ale Szefowa zagroziła wczoraj, że pójdę
bez premii w tym miesiącu i musiałam coś wykombinować - Święta idą i
gotówka wielce pożądana !!!
A skąd moja niechęć do wyczynów kulinarnych ???? Ano
stąd że był pomysł i była próba i była wielka porażka. Pierwsza moja carvingowa praca wyglądała tak
Skojarzenia miałam raczej niecenzuralne, więc posilił się nią kosz na śmieci , aczkolwiek chyba WC byłoby stosowniejszym miejscem :-)
Chciałam sprawę przemilczeć i nie przyznawać się do
tego bo mi wstyd, że taka stara jestem a taka głupia . No trochę mnie
usprawiedliwia fakt , że kuchnia nigdy nie była moja mocną stroną.
Ale do rzeczy zadam Wam jedno pytanie i proszę o szczerą odpowiedź .
Kto wie, że czekolady nie wolno rozpuszczać w
tradycyjnym garnku na gazie ?? Oczywiście mowa tu o samej czekoladzie
bez dodatków wody, mleka i masła.
Zrobiłam sondę w pracy, zapytałam kilka moich
koleżanek, specjalistek od pieczenia ciast i ani jedna z nich o tym nie
wiedziała.
Utwierdziło mnie to w przekonaniu , że chyba nie tylko ja jestem taka niedouczona w tym temacie.
Więc dzięki temu że Danusia mi wierciła
dziurę w brzuchu o carving czekoladowy znowu się czegoś nauczyłam i
zapamiętam do końca życia.
Ci co o tym wiedzieli proszeni są o nie nabijanie się ze mnie, a dla tych co tak jak ja żyli w nieświadomości :
Czekoladę gorzką rozpuszcza się w temperaturze max
50 stopni , mleczną w temperaturze max 45 stopni a białą w temperaturze 40 stopni. W temperaturach
wyższych w czekoladzie ścina się białko i zamiast się rozpuszczać
zaczyna się przypalać i robi się z niej gęsta bryja - patrz zdjęcie powyżej.
Na rozpuszczenie czekolady do stanu lejącego są dwa sposoby .
Pierwszy - czekoladę należy rozpuszczać w kąpieli
wodnej, czyli wsadzamy miskę z połamaną czekoladą do garnka z ciepłą wodą, przy czym woda nie może nam się zagotować, ma tylko być cały czas gorąca.
I drugi sposób w mikrofalówce , ale też trzeba
wiedzieć jak to zrobić. Nie będę Was już zanudzać, jak ktoś chętny
odsyłam do tego filmiku w którym mistrz czekolady od Wedla wszystko wyjaśni. Powiem tylko, że po zastosowaniu tej metody
moja czekolada była w stanie idealnie płynnym po 5
min.
No to mogę przystąpić do mojej carvingowej
dekoracji. Jako, że święta kiedyś przyjdą , proponuje Wam dziś czekoladową
choinkę . Niestety nie robiłam zdjęć poglądowych, bo nie wiedziałam
czy mi coś z tego wyjdzie, ale postaram się opisać.
Potrzebujemy talerzyk deserowy , dwa woreczki śniadaniowe,
stożek styropianowy lub zwinięty z kartonu. Tabliczkę czekolady,
groszki do dekoracji ciast i wiórki kokosowe .
W czasie jak czekolada
rozpuszczała się w mikrofalówce do jednego woreczka
wsadziłam talerzyk. Drugim owinęłam stożek i postawiłam na talerzyku.
Następnie idealnie rozpuszczoną czekoladą oblewamy stożek od czubka
zaczynając . Czekoladka nam pięknie spływa po stożku tworząc fajną
kałużę na dole. Następnie ubieramy choinkę w bombki
z kolorowych groszków i na koniec obsypujemy śniegiem z wiórków
kokosowych . Następnie wsadzamy na godzinę do lodówki Po wyjęciu nasza choinka wygląda tak
Ściągamy z woreczka na talerzyku, dodajemy trochę
świątecznych dekoracji i choinka gotowa .
Coś mi to białe tło nie pasowało więc jeszcze na innym
i z bliska
Niestety Stefci nie smakował styropian i po posiłku zostały tylko smętne resztki, ale uratowałam stożek, będzie na kolejną choinkę, niekoniecznie z czekolady
Miałam jeszcze dziś pokazać małe co nieco
robótkowego ale wyszedł mi taki tasiemiec czekoladowy, że sobie już
odpuszczę .
To chyba efekt mojej znajomości z naszym rzecznikiem
prasowym czyli Gosią . Hihi …Gosia jak by co jeden rozdział
do Twojej książki spokojnie napiszę :-)
No dość tego gadulstwa, robótki będą innym razem.
Mam nadzieję, że za taki wysiłek myślowy, dostanę od Szefowej premię dodatkową :-)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję że tu jeszcze zaglądacie .
Mam nadzieję, że za taki wysiłek myślowy, dostanę od Szefowej premię dodatkową :-)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję że tu jeszcze zaglądacie .
Anulko, ja po prostu z Tobą nie wytrzymam;););) Czytając ten post, aż się popłakałam;):);) Ta Twoja czekoladowa choinka przypomniała mi Twój komentarz u mnie, jak ratowałam szczątek z Chodzieży;););) A w ogóle, to najbardziej spodobało mi się jedno zdanie w tym poście cyt.:,, Czekoladka nam pięknie spływa po stożku tworząc fajną kałużę na dole"; Ha ha ha ha ha;) Z każdego stożka spływa wszystko na dół i tworzy kałużę ha ha ha ha;) No widzisz, że ja też jestem stara i głupia? Nie tylko Ty;););) A tak naprawdę, to która praca dla szefowej? Tamta pierwsza, czy ten biały stożek, z którego odpadła zamrożona czekolada? No widzisz, przecież ten Twój post, to już kawałek książki;) Trochę jakby kucharskiej, ale za to wiemy jak rozgrzewać czekoladę;););) Nie wiem, czy mi się nie pomyliło, ale jak będę chciała nią polać ,,stożek", to ją wcześniej zagotuję ha ha ha ha ;) Idę sobie stąd, bo szefowa nas obie z firmy wywali na zbity pysk;););) I po premii też poleci;););) Nawet nie będzie nas stać na wyrób czekoladopodobny ha ha ha ha:) Pozdrawiam Cię gorąco i życzę Ci ,,czekoladowych" snów;) Przesyłam Ci buziaczki słone od potoku łez;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha, ale się uśmiałam!!! Myślałam, że tylko jak mam takie czadowe pomysły z niekoniecznie fajnym skutkiem!!! pomysł z choinką rewelacyjny, a świąteczna ozdoba szalenie oryginalna. Zjadłaś choineczkę sama?????
OdpowiedzUsuńCuuuudowny pomysł a wykonanie rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się do łez.
Pozdrawiam serdecznie
Tylko Ty potrafisz tak cudnie opisać swoje "zmagania" z nieposłuszną czekoladą :) Uwielbiam czytać Twoje posty. A choineczka wygląda nie tylko pięknie, ale i smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niezbyt cieplutko (żeby nie rozpuścić czekolady - hahaha) i buziole ślę :)
Widzisz Aniu, człowiek uczy się przez całe życie! Zawsze rozpuszczam czekoladę w kąpieli wodnej choć przyznaję, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Gratuluję Ci jednak samozaparcia - nie odpuściłaś i to jest piękne! W końcu powstała śliczna choinka, razem z dekoracją wygląda (ła) fantastycznie. Nie rozumiem tylko czemu połamałaś to cudeńko? Mogło sobie doczekać do Świąt. Przesyłam buziaczki.
OdpowiedzUsuńAniu ja z tych kulinarnych, ale nie lubię ozdabiania i wykańczania potraw:(
OdpowiedzUsuńczekoladę zawsze rozpuszczam nad kąpielą wodną i zawsze jest ok:)
co do choinki to dobrze byłoby gdybyś podzieliła prace na 3-4 etapy.
Polewasz stożek i odstawiasz, aż czekolada stężeje, potem kolejna warstwa,
Kałużna byłaby mniejsza:D
buziaki
Szacun dla Ciebie Aniu za czekoladową choineczkę i informację o rozgrzewaniu tejże słodkości. Też przerabiałam przygodę przypalonej czekoladki , w końcu na błędach uczymy się !!!
OdpowiedzUsuńOch moja Anulko ,nawet nie wiesz jak mi się gęba cieszy ,że wykonałaś carvingowe zadanie .Te nasze carvingowe zadania nie na darmo mają ukryty cel,bo gdyby nie one to nie wiedziałabyś do dziś tego co już wiesz od wczoraj.Ja doskonale wiem ,że kąpiele wodne się robi dla tych słodkośći,ale np.moja Karolcia latem sama przekonała się na własnej skórze odgrzewając czekoladę w mikrofali.Już nie mówię jaki mi z koleżanką smród w całej chałupie narobiły ,bo wszystko się aż zesmoliło.
OdpowiedzUsuńJak widać całe życie się uczymy i nikt nigdy wszystkiego nie wie.
Co do Twojej choineczki wyszła extra a czytając posta dalej najpierw myśłałam że będziesz ten stożek polewać zygzowato,aby był taki siateczkowy czy ażurkowy ten stożek
Jednak może i kiedyś dojdziesz do tego etapu,pod warunkiem ,że częściej do kuchni zaglądniesz a wiem doskonale ,że to nie Twoja działka.
Jestem dumna z siebie ,że udało mi się Ciebie namówić na kolejne kulinarne szaleństwo.
Oj kiedyś mnie przeklniesz ,albo już to robisz każdego ranka .
Ja się nie porywam z motyką na słońce ,poukładałam tylko kosteczki czekolady ,a Ty się porwałaś i to rewelacyjnie .
Do tej Waszej książki to i ja spokojnie jakiś mini rozdzialik napiszę ,nie ma sprawy .
Buziole wielgachne kochana :)
O kurcze nie wiedziałam....może dlatego że unikam jak mogę słodyczy....Dziękuję za lekcję czekolady :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, z ręką na sercu, aczkolwiek z duszą na ramieniu, no bo z Anulką to różnie bywa ;) wiem, że czekolady nie rozpuszcza się na gazie, czy jakimkolwiek innym źródełku ciepła w bezpośrednim styku, tylko miska i woda, ale ... żeby nie było tak różowo, o temperaturach nie wiedziałam, z tym, że jako wariat z turbodoładowaniem, tylko ją rozpuszczałam i finito, już nie sprawdzałam ile ma toto stopni, pływa, jest ok i ściągałam. No i w ten sposób pewnie miała te swoje 40 - 50 stopni. Wniosek - warto być wariatem :) No dobra, teraz się " ustosunkuję " do Twojego stożka. Pomysł genialny, jeszcze gdyby styropian był zjadliwy ... Ale wiesz co ? Wjadę Ci na ambicję, czekoladę należy zahartować, po oblaniu stożka i zastygnięciu odkleić od woreczka i tadaaaaaaaaaam - całość zjadliwa. Zadanie dla mniej ambitnych - wyciąć stożek z ciasta, lub ciasteczka ułożyć w choinkową piramidkę, polać czekolada i tadaaaaaaaaaam wszyscy skręcają się z zazdrości przy stole :) Tak czy siak, wymyśliłaś przecudną świąteczną dekorację i jestem Ci za nią niezwykle wdzięczna . Buźka :)
OdpowiedzUsuńBożenko pomysł z ciastem , np babką wart zastosowania . Na potrzeby zabawy nie było sensu , przecież nie będę Stefanii tuczyć :-) Ale na Świeta kto wie może powtórzę zabawę z choinka i wersją ciastową w srodku . W grupie siła, razem bysmy napisały nie tylko ksiązkę rozrywkowa ale i kulinarną !!!
UsuńTo ja już mam tytuł - W kuchni na wesoło :)
UsuńAniu, padłam i leżę pod Twoja czekoladową choineczką. Z zachwytu oczywiście :)
OdpowiedzUsuńCo do rozpuszczania czekolady, oczywiście nie wiedziałam. Jak robiłam motylka, to tylko dlatego rozpuściłam ją w kąpieli wodnej, bo tak było napisane :) Ale ja czekoladowa w ogóle nie jestem, to temat mi nieznany, za to teraz już wiem, dlaczego tak napisali :))))
Pozdrawiam Cię serdecznie, choć śnieżnie ;)
Kobieto moja, jesteś mega, wesoła babeczka:)) i pomysłowa do tego ;)))
OdpowiedzUsuńWeź spróbuj zamienić styropian na 2-3 rożki do lodów- Stefcia łyknie całość :)))
pozdrawiam cieplutko
I ja o tych szczegółach dotyczących rozpuszczenia czekolady nie wiedziałam! Dzięki za informacje :) Czekoladowa choinka jest mega... giga... pomysłowa!
OdpowiedzUsuńAniu piękna choinka, warto byłoby zjeść gdyby nie styropian
OdpowiedzUsuńAniu ale super , ze dałaś radę i z tym zadaniem:)) Brawo i jakie pracowite zadanie. Danusia da na pewno wysoka notę no i dodatkową premię. Zobacz ile bedziesz miała pieniążków jeszcze na święta: 13-ka, 14-ka , może 15-ka i do tego extra premia:))))))
OdpowiedzUsuńCo do temperatur zwiazanych z rozpuszczaniem czekolady nie wiedziałam ale zawsze jak siegam pamiecią zawsze czekoladę rozpuszczałam w kapieli wodnej. Od kiedy i dlaczego ????
Moją choinkę przebrałam, jak napisałas i teraz inaczej spojrzałam , faktycznie ładniej jest:)
Buziaki
Choineczka wspaniała i bardzo pomysłowa. I jak się takiej oprzeć, żeby troszkę postała?
OdpowiedzUsuńCała dekoracja bardzo mi się podoba:) Pozdrawiam:)
Aniu! choineczka czekoladowa z tymi ozdobami jest śliczna i z pewnością smakowita była. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniu, ale sprezentowałaś przecudną i słodziutką choineczkę. Piękna i aż ślinka na jej widok leci :) Ja to bym ją jeszcze posiekanymi orzechami posypała i wtedy byłaby bomba! Kaloryczna oczywiście :)
OdpowiedzUsuńPowiem, że jestem pod wrażeniem! Swietna choinka i pięknie ubarana, a te resztki, które z niej zostały na pewno bym zjadła:)Stefka się nie zna na czekoladzie!
OdpowiedzUsuńA to co do kosza wyrzuciłaś też mi się podoba. Nie wiem z czym Ci się skojarzyło?:)
Czekoladę zawsze rozpuszczałam w kąpieli wodnej i żelatynę też!
Pozdrawiam ciepło.
Fantastyczny post :)
OdpowiedzUsuńTaką choinkę to bym chętnie sama zjadła :) świetna:D
OdpowiedzUsuńI Ty Aniu mówisz, że z kuchnią nie jesteś za pan brat! Moim zdaniem taką choinkę może tylko mistrz kucharski wykonać :-) No może cukierniczy....
OdpowiedzUsuńno choinka bombowa
OdpowiedzUsuńSzalona kobieto, dobrze, ześ poczytała o tej czekoladzie. Ja tam od zawsze topie czekolade w kapieli. Tak mnie nauczyła mama i tak ma być i nie zastanawiam się dlaczego. Tak se myślę, że chyba Ci Danusia tego zakwasu buraczanego podesłała, bo jakoś tak podobny "odjazd" macie dzisiejszego dnia. Gosia tez jakoś dziwnie podobne skojarzenia miała. Czy Wy we wszystkim widzicie to "coś" ? Hehehe , moja matula tez zawsze kojarzy po swojemu i wciąz mówi, ze to zboczenie zawodowe. Anuś choineczka rewelacyjna. podziwiam Cie za determinację. Jednak Ci sie chciało stworzyc tak piekniutką i smaczna ozdóbkę. Sama widzisz, że Szefowa zadowolona. Buziaczki i uściski.
OdpowiedzUsuńcudna choinka powstała :) wspaniały pomysł na słodką dekorację, tylko potem tak trudno się oprzeć, patrząc na takie smakołyki... ;)
OdpowiedzUsuńMyśle, że tak urocza choinka warta była poświęcenia pierwszej tabliczki :) Wyszła świetnie i inspirująco, pomysł rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńA jeszcze fajniej, że podzieliłaś się z nami swoim doświadczeniem z ujarzmianiem czekolady :) Ja bym takiego cuda dotknąć nie pozwoliła :)
Pozdrawiam
Ale świetna sprawa, pierwszy raz widzę taką choinkę i podoba mi się ogromnie! :) Na świątecznym stole robiłaby furorę :-) A z tym rozpuszczaniem... no kurczę, przyznam się bez bicia, że co prawda wiem, że należy w kąpieli wodnej, ale... nigdy mi się nie chce i zwykle rozpuszczam na gazie. Co ciekawe, udaje się bez żadnej wpadki, nie wiem jakim cudem :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Tak czytam i czytam Twojego posta i zastanawiam się jak ja rozpuszczałam samą czekoladę ... Na pewno jedną w kąpieli wodnej ale na samym gazie bez żadnych dodatków chyba też ... ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńAniu człowiek się uczy całe życie, a tym bardziej jeśli robi coś pierwszy raz :).
Ostatecznie choinka wyszła Ci super :).
A ja mogę być z siebie dumna, bo ja wiedziałam, że nie w garnku tylko w misce, w kąpieli wodnej :) Ale tak jak Bożenko, co do temperatur to zielonego pojęcia nie miałam....
OdpowiedzUsuńAniu Twoja choineczka jest świetna, w ogóle to miałaś na nią świetny pomysł, a jak ładnie ozdobiona. Mniam, mniam.... :)
oj widzę, że pociagnęłaś dzisiaj zdecydowanie kulinarnie :) człowiek całe swoje życie się uczy- ja też niekoneicznie przepadam za kuchnią z wyjatkiem jedzenia dobych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńLektura posta i komentarzy jest lepsza niż najsmaczniejszy deser :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie wiem skąd, wiem ze czekoladę rozpuszcza się w kąpieli, ale o temperaturach nie myślałam... Mimo najszczerszych chęci, jakoś nie mogę trafić do kuchni... jak mi się uda w końcu trafić i zrobić coś na to wyzwanie carvingowe, to chyba będziemy świętować :-)
Tymczasem wolę popatrzeć na takie zmagania jak Twoje :-). Przynajmniej się dowiedziałam, że można stożek użyć i wykorzystać ponownie ;-).
Przechodząc do meritum - choinka jest super!!!
Ale ciekawe podejście do zadania!!! choinka rewelacja! Filmik zobaczę, może czegoś sie nauczę:))
OdpowiedzUsuńHej. Wpadłam do Ciebie z linka z forum celinkowego. Jakiś czas temu pisałaś o ołówku na kanwie. Jeżeli nie zechce wyprać się od szarego mydła, potraktuj kanwę wodą z octem lub samym octem. Niech się pomoczy i jeszcze raz do prania. Ja ołówka używam do konturów rysowanych dzieciom.
OdpowiedzUsuńAniu Ty to masz pomysły! Świetna sprawa taka choinka konsumpcyjna a co do rozpuszczania czekolady to ja i tak zawsze na gazie z czystego lenistwa i jakoś daje rade, ale ja to robię tak rzadko, że można to potraktować jako wyjątek potwierdzający regułę;)
OdpowiedzUsuńJestem kuchenną ignorantką i gotuję tylko dlatego, że bez jedzenia żyć się nie da, ale o tym, że czekoladę rozpuszcza się w kąpieli wodnej wiedziałam z blogów kulinarnych, które od czasu do czasu odwiedzam. Choinka wyszła Ci piękna i bardzo apetyczna.
OdpowiedzUsuńŚwietny miałaś pomysł :)
OdpowiedzUsuńChoinka jest super fajna, podziwiam samozaparcie, bo mi jak coś w kuchni nie uda się za pierwszym razem, to przepis ląduje w koszu. :))
OdpowiedzUsuń