Witam Was
Melduję , że dziś zmiana techniki , mimo że kolejne kartki czekają już na publikację, dam Wam trochę od nich odsapnąć :-)
Dziś przygotowałam pracę na marcową edycję
Dla odmiany powrót do wikliny papierowej. Jeszcze dwa lata temu poświęcałam każdą wolną chwilę na kręcenie rurek. Do teraz został mi niezły zapas pociętych gazet i skręconych rurek. Więc jak jest potrzeba sięgam do zapasów. Rekord skręcania pobiłam w drodze na urlop do Chorwacji, kiedy to w samochodzie skręciłam ich ponad 1 000.
Moje plecionki nie są może idealne, bo zanim doszłam do jako takiej wprawy odkryłam krzyżyki i wiklina poszła w zapomnienie. Jakieś tam podstawy mam i czasem coś plotę, nie koniecznie z sensem :-). Moja osnowa nadal jest zawsze lekko podchmielona i przewraca się w kierunku odwrotnym do plecenia - co mnie strasznie dziwi :-)
Zdjęcia musiałam robić wieczorem z fleszem, bo kończyłam je dosłownie na ostatnią chwilę. Kolor koszyków w rzeczywistości jest ciemno brązowy, ale na fotkach wydają się czarne.
Tym razem uplotłam takie dwa małe prezentowe koszyczki "na małe co nieco".
Zaliczyłam przy tej okazji dwa debiuty.
Po pierwsze zakończyłam plecenie koszyków "bez zakończenia", sposobem największego autorytetu w dziedzinie koszy z wikliny OliK, czyli po prostu obcięłam rurki osnowy. Uprzednio wpuściłam między rurki osnowy i wątku kropelkę magika. Bardzo mi się ten sposób spodobał, prosto i szybko :-)
Po drugie udało mi się wypleść w miarę proste dno koszyków ( dotychczas wycinałam z tektury).
Malowałam, gotowe koszyki lakierobejcą. Następny cel do osiągnięcia - pomalować rurki przed pleceniem :-) Malowanie gotowej pracy przestało mnie satysfakcjonować, prześwity surowych gazet są nie do uniknięcia.
Koszyczki wypełnione sizalem
i zawartością.
Jutro trafią w łapki pewnych dwóch Pań z okazji Dnia Kobiet. Ciekawa jestem czy się spodobają?
I to na dziś tyle
Wszystkim moim koleżankom życzę, żeby Wasi faceci pamiętali o jutrzejszym święcie.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że zaglądacie i komentujecie.
Ta technika jest na razie dla mnie czarną magią. Będę musiała kiedyś spróbować, jak bąki podrosna, bo teraz to każda rurka była by po odbiorze technicznym niezdatna do użycia:-)
OdpowiedzUsuńŚliczne koszyczki:) Szczerze podziwiam, bo sama nie umiem pleść, a jedna próba, jaką podjęłam przypominała bardziej hełmofon czołgisty niż cokolwiek innego, więc dałam sobie spokój:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńładne koszyczki, nie wypowiadam sie o technice , bo nigdy nie kręciłam takich rurek
OdpowiedzUsuńDochodzisz, Aniu do perfekcji- koszyki fantastyczne. Buziaki posyłam :)
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam - myślałam, że tylko ja wpadłam na pomysł skręcania rurek w samochodzie (oczywiście pod warunkiem, że to mąż prowadzi). Koszyczki jak marzenie Anusiu, na pewno sprawią mnóstwo radości. Może i ja się przeproszę z wiklinką, już nie pamiętam kiedy zrobiłam ostatni koszyczek. Buziaki z okazji dnia kobiet!
OdpowiedzUsuńAniu, no jak się mogą nie spodobać? Chyba sama w to nie wierzysz.
OdpowiedzUsuń1000 skręconych rurek? Umarłam z podziwu:)
Buziaczki.
Rewelacyjnie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńŚwietne koszyczki. Ja tez mam zapasy rurek . Ja lubiłam pleść malowanymi rurkami a malowanie najlepiej robi się latem . W każdym razie leżą i czekają. Może sie skusze i wyplecione pomaluję lakierobejcą. ?
OdpowiedzUsuńA zakończenie super mi się spodobało :)
O koszyczki!!! I jakie fajne, a do tego bardzo praktyczny sposób na pakowanie upominków:-) Sama będę za chwilę koszyki oglądać tylko na obrazkach, taki ze mnie autorytet, ale dziękuje Aniu za uznanie, chociaż się nie poczuwam, a sposób z odcinaniem rurek osnowy, to wynalazek prawdziwego autorytetu czyli Alicji (BluReco), która kiedyś prowadziła bloga pokazując prawdziwą perfekcję w wyplataniu, ja tylko ten pomysł podchwyciłam i zaadoptowałam (z lenistwa;-)) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńKochana dla mnie nie ma lepszego relaksu jak kręcenie rurek i ich liczenie- możesz się stukać w czoło ale tak mam😆
OdpowiedzUsuńWidzisz plecione dno nie takie straszne jest.
Buziaki.
Anusia pięknie poplotłaś denka ,brawo Ty .Nie narzekaj ,że coś z nimi nie tak,jak chcesz się pośmiać to zapraszam pooglądać moje wypociny sprzed kilku lat,to były niezłe koszmarki i krzywulce.
OdpowiedzUsuńA Twoje koszyczki z upominkami wyglądają bardzo ładnie,a ta zawartość nie jedną by skusiła.
Ciekawe cóż tam za truneczki się pojawiły ?
Ja już tak dawno nie plotłam ,że szczerze mówiąc nie wiem czy pamiętam.
Zatem wszystko gra na 102,no może ten blask bym trochę zmatowała,ale Ty wiesz,że ja nie lubię jak coś się świeci jak psu dzwońce :)
Buziaki
fajne koszyczki, piękny prezent
OdpowiedzUsuńAniu czapki z głów za te koszyczki. .. są śliczne.
OdpowiedzUsuńJa nie mam o tej technice zielonego pojęcia:-)
Pozdrawiam
W te koszyczki wchodzi nawet trochę więcej niż tylko małe co nie co :) Taki koszyczek z takim wypełnieniem to ja bym chętnie brała :)
OdpowiedzUsuńAniu! Koszyczki Przecudne , Jak by mogły się nie podobać, A zawartość jaka Wspaniała - Pozdrawiam Cię Cieplutko
OdpowiedzUsuńAniu piękne koszyczki i zrobiłaś coś co ja jeszcze nie próbowałam i pewnie długo jeszcze nie spróbuję- denka, wyszły Ci super!
OdpowiedzUsuńTobie też życzę miłego dnia i pozdrawiam serdecznie
super koszyczki:)
OdpowiedzUsuńJa ciągle jeszcze jestem na etapie nauki skręcania rurek, choć muszę przyznać, że poczyniłam postępy - haha :) Twoje koszyczki są piękne i może kiedyś i mnie się tak uda :)
OdpowiedzUsuńTeż oczywiście przesyłam stosowne życzenia i buziam :)
Aniu podziwiam koszyczki i te denka plecione ja nadal wycinam bo mi takie nie wychodzą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😊
śliczne koszyczki!
OdpowiedzUsuńWow, ale piękne :-) Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad papierową wikliną, bo starych gazet u mnie w pracy dostatek i nie zawsze są na nie chętni.
OdpowiedzUsuńAniu,świetne koszyczki,jak ja zazdroszczę tych umiejętności krecenia rurek,kiedyś próbowałam i nie będę pisać co mi z tego wyszło ;)
OdpowiedzUsuńTakie piękne koszyczki z zawartością na pewno ucieszą obdarowane osoby,ja bym była przeszczęśliwa :)
Pozdrawiam cieplutko.
Coś tam kiedyś splotłam...też nieźle pijane... Twoje prościutkie są, eleganckie.
OdpowiedzUsuńŚliczne koszyczki uplotłaś, Aniu!
OdpowiedzUsuńA z zawartością stanowią super prezenciki :-)
Piękne koszyczki! pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńCudowne cudeńka :) Świetne kolory i super kształt :D
OdpowiedzUsuńJak najbardziej są brązowe. Sama mogłabym dostać taki prezent i byłabym bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne koszyczki
OdpowiedzUsuńKoszyczki wyglądają REWELACYJNIE!!! Spodobają się na pewno. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńNo i super - denka wyszły wspaniale i zakończenie "bez zakończenia" bardzo dobrze pasuje do takich niewielkich koszyczków. A całość, zapakowana, z pyszną zawartością, będzie świetnym prezentem :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe koszyczki! Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Ja myślę że to zakończenie jest warte odgapienia. Wygląda o wiele estetyczniej niż moje, a ja po prostu zawijam rurki "po lewej stronie". Ja zazwyczaj maluję gotowe prace i tak już się do tego przyzwyczaiłam że nie biorę pod uwagę innych opcji
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na prezent, a wykonanie fantastyczne. Pozdrawiam Aniu
OdpowiedzUsuńAnulko koszyczki łącznie z zawartością bardzo fajne i powiem Ci, że już się rureczki pomalowały u m nie i koszyczek na prezenty wyplotę. To bardzo fajny pomysł na opakowania upominków. Dno wyplotłaś i z tego co wiem nie taki diabeł straszny jak go malują. Udało Ci się znakomicie. Malowanie rurek przed wyplataniem jest może pracą dość żmudną, ale efekt zdecydowanie ładniejszy. Buziaczki Aniu i uściski ślę.
OdpowiedzUsuńAniu koszyczki pierwsza klasa. Piękne. Ja raz próbowałam pracować z papierową wikliną. Nasza współpraca szybko się zaczęła, a jeszcze szybciej skończyła.
OdpowiedzUsuńOdnośnie komentarza pod moim ostatnim postem- książki czytam zazwyczaj leżąc już w łóżku przed snem, często zasypiając przy nich. :) a jeżeli trafi się naprawdę ciekawy i trzymający w napięciu egzemplarz to wtedy czytam bez opamiętania. A poźniej w pracy śpię na stojąco. :)
no tja....zobaczyłam flaszki i id razu przybiegłam! ;-DDD
OdpowiedzUsuńszkoda, że to nie dla mnie....
I tak mnie natchnęłaś tą myślą, że w drodze można "kręcić rurki"...
a ja się na Słowenię wybieram....tylko jak to zrobić na motocyklu...? O_0
tylko jak mam
Aniu, koszyczki są śliczne! Uwielbiam twory z papierowej wikliny, ale mnie te rureczki słuchać się nie chcą... Obdarowane osoby na pewno się ucieszyły, tym bardziej, że koszyczki nie były puste;););) Chociaż ja to i z pustego bym się cieszyła;)Pozdrawiam Cię gorąco pomimo, że u mnie zimno i pada deszcz;) Buziaczki;)
OdpowiedzUsuńP.S. Zwolniłabyś to tempo, bo ja ostatnio tylko u Ciebie komentuję, a na inne blogi brakuje mi czasu?!
Aniu, wiadomo, że osoby takie jak Ty nie mogą marnować czasu! Wcale się nie dziwię, że skręcasz rurki podczas jazdy, Byłas zadowolona z siebie i z urlopu:)
OdpowiedzUsuńKoszyczki śliczne, ja jeszcze nigdy nie plotłam, a tak czasem o tym marze... może kiedys ię skusze. A ten sposób z magikiem (klejem oczywiście) jest świetny!
Serdecznoąci.
Widzę dużo literówek. Przepraszam, ale nieco źle widzę bo z nosa mi cieknie i oczy zamglone:) Szkoda, że z choroby, a nie z czego innego...
Usuń