Witam Was
Jakoś trudno mi "zatrybić" po tym urlopie i wrócić do rękodzieła. Chyba był ten urlop za długi ( 14 dni). Tak się na nim rozleniwiłam, że nawet komputera nie odpaliłam. Reset totalny. Ale wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba wracać na stare tory.
Tym razem postanowiłam zinterpretować kolejną zabawę którą jest " Rękodzieło i przysłowia" u Splocika
W tym miesiącu jakieś trudne wydają mi się przysłowia, które zaproponowała Splocik. Pierwsze z nich
1. Czytasz jakąś książkę po raz pierwszy, poznajesz nowego przyjaciela; czytasz ją po raz drugi, spotykasz starego.
To akurat kojarzy mi się wybitnie z książką. Mam taką jedną, którą czytałam już chyba z 10 razy. Po raz pierwszy jeszcze jako nastolatka, a po raz ostatni całkiem niedawno. Jest to mianowicie "Mała księżniczka" autorstwa Frnaces Hodgson Burnett
No ale nie książkę tu przecież chodzi bo miała być interpretacja rękodzielnicza przysłowia. Dałam sobie więc spokój z tym pierwszym przysłowiem i postanowiłam zinterpretować drugie
2. Z czasem wróble na strachu siadają.
I tu łatwo nie było. Moja interpretacja jest podobna do tej jaką zaproponowała RENIA. Strach to kojarzy mi się wybitnie z czymś czego się w pierwszym momencie boimy. Dla nas rękodzielników jest to coś nowego, jakaś nowa technika. Czyli jest z nami podobnie jak z tymi wróblami, które z czasem coraz mniej boją się Stracha.
Tak było i u mnie. Kiedyś panicznie się bałam szydełka i kordonka. Nie wyobrażałam sobie abym potrafiła na szydełku udziergać jakąś serwetkę. Pomogły mi w tym filmiki autorstwa MyszkiSzarej I teraz to ja już spokojnie siadam na moim strachu - czyli łapię za szydełko i kordonek. A serwetka, którą chcę Wam pokazać nazywa się Julia a jej początki datują się na lipiec 2020 roku. Początki nie były łatwe. Miałam wielkie obawy i wielkiego stracha czy dam radę. Użyłam do niej kordonka Monika w kolorze ciemnej zieleni i szydełka 2 mm.
Dziergałam ją aż pół roku bo skończyłam ledwo przed Bożym Narodzeniem. A na końcu już się nie bałam dziergałam prawie z zamkniętymi oczami.
A całość wyszła dość spora bo ma aż 45 cm średnicy.
Tu na zbliżeniu wzorek.
Trochę pokrętne te moje tłumaczenie, ale mam nadzieję, że Splocik przyjmie taką moją interpretację.
I w zasadzie to już koniec na dziś, niebawem pojawię się z kolejną pracą. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze zostawione pod moimi postami mimo mojej nieobecności.
Piękny wzór! To prawda, czasem trzeba przełamać swój strach i spróbować sięgnąć po nowe rzeczy. Pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńMasz rację, Aniu, z tą interpretacją. Na początku boimy się nowego, a potem się okazuje, że strach to tylko oczy ma wielkie i siadamy sobie, jak te wróble 😉.
OdpowiedzUsuńA serwetka śliczna, takiego wzoru jeszcze nie widziałam, kolor pięknie się prezentuje. w ogóle chciałoby się powiedzieć, że bardzo dobrze wyszła Ci ta Julia Moniką 😀. Pozdrawiam, Aneczko.
Piękna serwetka powstała Aniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No, no!!! Jestem pod wrażeniem! Piękna serweta... i ten kolor! REWELACJA!!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna serwetka!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam kilka kordonków i mam zamiar spróbować zrobić jakieś ozdoby choinkowe - zobaczymy, co mi z tego wyjdzie...
Śliczna serwetka! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu najważniejsze że wypoczęłaś i zresetowałaś się totalnie a robótki.....znając Ciebie to i tak za chwilę złapiesz wiatr w żagle i będzie wysyp wspaniałych prac:)
OdpowiedzUsuńSerweta śliczna, i bardzo głęboka ta zieleń. Pozdrawiam
Super interpretacja.Serwetka elegancka.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle jaka śliczna! Przepiękny wzór.:)
OdpowiedzUsuńPiekny wzór, choć ja wole w bieli :)
OdpowiedzUsuńAniu brawa brawa!!!
OdpowiedzUsuńCudna elegancka serwetka :)
OdpowiedzUsuńNo proszę - "Mała księżniczka" to i moja najczęściej czytana książka. Od lat dziecięcych mam do niej ogromny sentyment:) A serwetka prześliczna, nie do wiary że w czerni wygląda tak efektownie. Uściski!
OdpowiedzUsuńPiękna serweta i wspaniała interpretacja przysłowia. :)
OdpowiedzUsuńTwój link i fotkę dodałam do mojego wpisu.
Miło mi, że bawisz się u mnie. :)
Pozdrawiam ciepło.
pięknie Ci Aniu ten strach wyszedł;) zawsze mam stracha przed czymś nowym, dlatego uwielbiam te nasze zabawy, bo wiem, ze uczymy się razem ,a w kupie raźniej nawet jest się bać:)
OdpowiedzUsuńŚliczny wzorek, serwetka wygląda super ! Fajnie, że pokonałaś swój strach :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńO rany, to żeś się nadziergała, duża serwetka i wyszła Ci świetnie. Możesz Aniu śmiało dziergać bo super Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńAniu, serwetka jest po prostu niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńAniu u Ciebie tyle piękności że nie mogę się nadziwić. Serwetka cudna. Zapisałam, tylko kiedy ja to wszystko porobię. Hihi. U nas też reset całkowity. Jak pomyślę, że za tydzień zaczyna się szkoła i przyjdzie mi się znowu trzymać planu to teraz odpoczywamy i zbieramy siły na całego. Pozdrawiamy gorąco.
OdpowiedzUsuńNiesamowita serwetka, Aniu. A Małą Księżniczkę też bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPiękna serwetka i nie taki diabeł straszny jak widać :) ja w poniedziałek wracam do pracy i już mi się nie chce na samą myśl... pozdrawiam serdecznie i ciepło :)
OdpowiedzUsuńKocham "Małą księżniczkę" i też często do niej sięgam. Pierwszy raz przeczytałam ją w 4 klasie sp. jako lekturę, a już 2-3 miesiące później dostałam własny egzemplarz jako nagrodę szkolną za dobre wyniki w nauce. Serwetka bardzo mi się podoba, jednak wydaje mi się jakaś taka smutna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ciekawa serwetka i faktycznie całkiem spora :)
OdpowiedzUsuńSerwetka piękna, a "Małą księżniczkę" uwielbiam. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńStrach ma wielkie oczy... a Twój jest przepiękny i duży i już ze strachem nie ma nic wspólnego... :-)
OdpowiedzUsuńgorąco pozdrawiam :-)
Piękna Julia Ci wyszła Aniu i w uroczym kolorze :) Chyba ją sobie odpuściłam, a widzę, ze trzeba się za nią zabrać ;)
OdpowiedzUsuń